czwartek, 23 lipca 2015

Co na talerzu? 23.07.2015

Dziś śniadaniowo: przede mną wielka micha owsianko-jęczmienianki z rodzynkami, suszonymi morelami, płatkami migdałowymi, bananem, porzeczkami i malinami, przyprawiona kurkumą, cynamonem i kardamonem, posypana poppingiem z amarantusa. Tak długo się pisze, a tak szybko się robi :-)
Dzidzia też dostała swoją porcję (jedna duża lyżka), ale dzisiaj coś na nie.

czwartek, 9 lipca 2015

Co na talerzu? 09.07.2015

Ostatnio niezbyt ciekawie na talerzu... Weny brak, młode pod nogami, lenistwo... Ale czasem uda się coś smacznego a szybkiego zrobić.
Dziś: makaron ryżowy z pesto z liści rzodkiewek i natki pietruszki, grillowaną cukinią i pomidorkami koktajlowymi. Młoda zjada z tego tylko pomidorki :-)

sobota, 4 lipca 2015

Minął rok...

Minął rok. Pierwszy rok mojego macierzyństwa. Z pewnością był to najbogatszy w nowe doświadczenia rok mojego dorosłego życia. I czegóż mnie on nauczył?
Że warto zaufać sobie i swojemu sercu. Że nie warto szukać na wszystko odpowiedzi w książkach i internecie. Że życie jest pełne niespodzianek i nie ma sensu się do niczego za bardzo przywiązywać. Że czas mija bardzo szybko i fajnie by było nareszcie zacząć cieszyć się tu i teraz. Że jestem w stanie znieść niewygody i trudności dużo łatwiej, niż się spodziewałam. Że mam w sobie duże pokłady mądrości, miłości i siły. I że nadal mam jeszcze dużo, dużo do nauczenia się...
A co mogę napisać o samym macierzyństwie? Przychodzi mi do głowy takie książkowe hasło - "...i już nigdy nic nie było tak, jak przedtem". I tak właśnie jest - nic, absolutnie nic nie jest już tak, jak przedtem. Żadna pobudka rano, wieczorne zasypianie, mycie zębów, zjedzony obiad, stanie przy garach, wyjście z domu, spacer, przejażdżka rowerowa, praktyka jogi... Wszystko jest inne, wszystko jest przesiąknięte świadomością, że oto jest - obok lub gdzieś daleko - moje dziecko, a ja jestem jej mamą. Ciężko to wytłumaczyć, ale to gdzieś po prostu siedzi we mnie, i już na zawsze tam zostanie...