... a przynajmniej w moim życiu :)
1) przespane noce - z przyklejonym do piersi ssakiem, co jakiś czas budzącym się z żałosnym krzykiem lub kwęczeniem, to doprawdy niemożliwe
2) kac - chyba że po nieprzespanej nocy, uczucie w zasadzie podobne
3) spontaniczny wypad na zakupy - albo w ogóle gdziekolwiek; wszystko trzeba zaplanować i przygotować (opieka dla dziecka, odciągnięte mleko, rozkład drzemek, itd itp)
4) hobby - oczywiście wyłączając gotowanie w pośpiechu, czytanie artykułów o dzieciach i blogów parentingowych oraz plotki z sąsiadkami z placu zabaw na temat wysypek, pieluszek i smoczków
5) relaks - matka karmiąca zawsze czujna, zawsze zwarta, zawsze gotowa! Z cycem w pogotowiu, rzecz jasna
6) elegancja - o ile nie uznamy za nią nieodłącznego zestawu legginsy + tunika, oczywiście z jak największym dekoltem
7) jasność umysłu - z powodu tak zwanej lasacji laktacyjnej część mózgu się odłącza, w związku z czym np. ze sklepu zawsze przynoszę tylko połowę potrzebnych rzeczy (bo lista zakupów została w domu)
8) nieskrępowany seks - możliwy, ale tylko do pierwszego zawołania małego ssaka, którego nigdy nie sposób przewidzieć, a zazwyczaj następuje w najmniej pożądanym momencie
9) mięśnie brzucha - niestety w fazie permanentnego uwstecznienia
10) samotność - bo nawet podczas tych szalonych zaplanowanych wypadów do Tesco głowa i serce zawsze zostają przy ssaczku... [ja nawet już mówię o sobie w liczbie mnogiej, do tego to doszło]
Tak tak tak :-)
OdpowiedzUsuńZlotooka jak zawsze trafiasz w sedno :-)
Pozdrawiam, Mamamagda