wtorek, 12 maja 2015

Dziwne losy zielonego ciasta

W poniedziałek miałam mieć gości. Pomyślałam więc sobie, że upiekę ciasto. Żeby było szybko, smacznie i ciekawie, wybrałam ciasto szpinakowe stąd . Już w niedzielę wieczorem ciasto było gotowe i kusząco czekało pod warstwą czekoladowej polewy.

W poniedziałek przyjechała przyjaciółka, niosąc ze sobą tortownicę z... zielonym ciastem  Mój wyrób został więc odstawiony na później (oczywiście po odkrojeniu sporego kawałka, który przyjaciółka obowiązkowo musiała zabrać ze sobą).

Pomyślałam, że trudno w takim razie, ciasto i tak się zje, przecież w środę przychodzi znajoma po ciuszki dla swojej mającej się niebawem urodzić córeczki. No ale przyjść nie zdążyła,  bo córeczka urodziła się już we wtorek 

No i ciasto zamroziłam. Będzie na tak zwane "jakby co". Ostał się tylko jeden kawałek, może go jeszcze dzisiaj zjem?

1 komentarz: