niedziela, 17 maja 2015

Nie cierpię się pakować!

To hasło padało z moich ust w ostatnich dniach bardzo często. Ale udało się! Upchnąć wszystkie niezbędne rzeczy do walizek, zmieścić się w śmiesznie małym limicie tanich linii, przejechać pół Polski, pauzę w podróży spędzić w przemiłym towarzystwie, zdążyć na samolot, przeżyć lot, odnaleźć wynajęty samochód na bardzo ukrytym parkingu i dotrzeć na miejsce przeznaczenia tuż przed północą. Uff...
I oto jest - Hiszpania! Taka sama jak kiedyś, te same znajome miejsca, dźwięki, zapachy, a jednak wszystko jest jakieś zupełnie inne. Wspomnienia z poprzednich pobytów są jak z jakiejś innej epoki. Z ery przed narodzinami księżniczki...

1 komentarz:

  1. Super. I podziwiam, że macie odwagę tak daleko podróżować. Nam jakoś nie wychodzi, może to dlatego, że mój facet nie preferuje południowych kierunków. A te północne, ukochane nasze, strasznie drogie, by podróżować w warunkach pozwalających na zabranie niemowlęcia. Tzn. tam my tylko z malutkim namiotem i maszynką do gotowania :).

    OdpowiedzUsuń